Z pewnością dzisiejsze targowiska lata świetności mają za sobą. Po roku 1990 Polska stała się jednym wielkim targowiskiem. Niestety ten błogostan i rozkwit Polskiej gospodarki mamy już dawno za sobą. Coraz więcej regulacji oraz większe podatki przyczyniają się do rozkładu tych miejsc, które w przeszłości tętniły życiem.
Widać to naocznie w mniejszych miejscowościach, które nie przekraczają stu tysięcy mieszkańców. Rozmawiając z napotkanymi handlarzami można dowiedzieć się, jak przedstawiały się zarobki w przeszłości, a jak wygląda to dzisiaj. Niektóre miejscowości nadal cieszą się w dzień targowy, rzeszą oglądających ludzi. Kiedy jednak w południe kończy się ruch, możemy zauważyć ludzi, którzy wychodzą z jedną małą torebką.
Rzadko kto obładowany jest torbami, najczęściej ludzie aktualnie dokonują małych zakupów lub przychodzą na rynek po to, aby porozmawiać ze znajomymi, czyli w celach towarzyskich. Widać frustrację oraz bezsilność handlarzy, których przyszłość rysuje się w ciemnych kolorach. Winą obarczają hipermarkety, które zwolnione z ogromnych podatków są bezkonkurencyjne.
Niestety zwykły handlarz na bazarze, kupując towar w hurtowni, musi zapłacić vat, które kryje się w produkcie. Następnie kiedy sam sprzedaje towar musi doliczyć podatek dochodowy od każdego sprzedanego przedmiotu. Już tylko te podatki skrywają w sobie prawie, że 50% ceny. Oczywiście w cenie trzeba jeszcze umieścić paliwo i ukrytą w nim akcyzę oraz należy doliczyć miejsce na bazarze, które także kosztuje od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych dziennie.
Dodatkowo każdy handlarz musi mieć otworzoną działalność gospodarczą, żeby funkcjonować zgodnie z prawem. Jest to blisko 1000 złotych miesięcznie, które także trzeba wliczyć w każdy sprzedany przez handlarza produkt. Kolejny koszt to prowadzenie rachunkowości przez księgową, która również inkasuje około 100 złotych miesięcznie. Cena zależy od jakości usług oraz miejscowości w której położone jest biuro.
Ta długa lista kosztów to jednak nie wszystko. Ostatnim elementem, który przyczynia się do katastrofy finansowej handlu na bazarach, są kontrole z urzędu skarbowego. Urzędnicy co jakiś czas odwiedzają bazar i zaczynają stręczyć poszczególnych handlarzy. Jest to niezwykle stresujące dla tych najmniejszych przedsiębiorców, którzy ledwo zarabiają na przeżycie z prowadzenia tego typu działalności. Jak widać państwo Polskie bardziej dba o interesy obcego kapitału, niż o swoje własne. z roku na rok zmniejszają się i jeśli tendencja się utrzyma za kilka lat będziemy oglądali w dzień targowy jedynie kilka działających stoisk.
Po wydarzeniu okrągłostołowym i uwolnieniu gospodarki, wielu ludzi zarobiło duży kapitał handlując na bazarach, tworząc w ten sposób podstawę do stworzenia sklepów czy hurtowni. Dzisiaj taki scenariusz z pewnością nie przedstawia historii masowej lecz bardziej prawdopodobne jednostkowej.